„Anioły śniegu” – Wartka, płytka woda.

Akcja 333 stronicowej książki Jamesa thompsona Toczy się w spowitej zimowymi ciemnościami fińskiej Laponii. W sąsiedztwie farmy reniferów zostają znalezione, zmasakrowane zwłoki pięknej Somalijki, gwiazdy seriali. odnalezienia sprawcy ohydnej zbrodni podejmuje się inspektor Kari Vaara.

Śledztwo toczy się zaskakująco chaotycznie, Policjant ulega coraz to nowym impulsom. Dochodzi do niewiadomo skąd płynących wniosków. Sprawdza coraz to nowe tropy które podpowiada mu chyba intuicja bo Dedukcji czy typowych dla policji metod dochodzenia. próżno by w jego pracy szukać.

Relacje Vaary z innymi ludźmi są opisane bardzo płytko: nie zna on zbyt dobrze swoich współpracowników. W stosunkach z żoną amerykańską pięknością Kate bardziej skupia się na trudnościach z jakimi boryka się ona funkcjonując w nowej dla siebie społeczności, niż na obawach o ich kruchy związek. Stworzony przez Thompsona obraz ludzi zamieszkujących Kittilę jest wręcz karykaturalnie ponury. Kreowane przez niego postacie są niesłychanie jednowymiarowe i przy tym irytująco przewidywalne.

Sam vaara nie jest typowym policjantem Skandynawskiego kryminału. Bez refleksyjny bez wyraźnej potrzeby uciekający się do przemocy, uosabia raczej szeryfa, który najpierw strzela a potem pyta, jeśli jeszcze ma kogo. Jego fińskie pochodzenie też wydaje się mało autentyczne, Trudno doszukać się w jego postawach: typowego dla tej nacji chłodnego opanowania, spokoju i poprzedzającego każde niemal działanie długiego namysłu. Vaara ocenia Finów a przy tym kompletnie ich nie rozumie, zupełnie jakby co dopiero zaczął w śród nich przebywać.

Przy ocenie książki nasuwa się oczywiste porównanie z dokonaniami J.C. Wagnera i konkluzja, że Thompson chyba przesadził z nieudolnym opisywaniem tła a zbyt mało pracy włożył w wykreowanie osobowości stworzonych przez siebie postaci czy nakreślenie wciągającej i zaskakującej fabuły. Książka poza miejscem akcji nie ma dla mnie żadnych walorów. Po następną część przygód inspektora vaary sięgnę z nadzieją, że okaże się być literacko bardziej dojrzała od swojej poprzedniczki.