Akcja drugiej książki, Jamesa Thompsona „Jezioro Krwi I Łez”, będącej kontynuacją losów inspektora Kariego Vaary, zawiązuje się w Helsinkach.
Policjant otrzymuje polecenie oczyszczenia z zarzutów ludobójstwa, jednego z Fińskich weteranów wojennych. W tym samym czasie w mieszkaniu estońskiego imigranta znalezione zostają zwłoki torturowanej przed śmiercią kobiety, żony rosyjskiego przedsiębiorcy. odszukanie sprawcy morderstwa również spada na barki Vaary. Działanie mające na celu szybkie wyjaśnienie obu spraw utrudniają mu nawracające migreny, Zagrożona ciąża małżonki i wizyta jej rodzeństwa, które okazuje się być bardziej niż absorbujące.
Pod pewnymi względami Jezioro jest lepsze od „Aniołów Śniegu” gdyż postacie nabierają rumieńców, a sam Kari wydaje się bardziej dogłębnie kontemplować rzeczywistość. Jego relacje z innymi bohaterami przybierają bardziej ludzki wymiar. Podobnie bardzo ciekawie opisywana Fińska obyczajowość i mentalność wydaje się być dla niego bardziej swojska. Jednak minusów nie brakuje. Język mało wysublimowany nawet jak na kryminał. Kilka pobocznych wątków w żaden sposób nie powiązanych z głównym nurtem narracji. Sytuacje z pogranicza science-fiction, które autor próbuje osadzić w jak najbardziej realnych kontekstach oraz próby rozstrzygania do dziś spornych kwestii historycznych za pomocą infantylnych i niemal szkolnych dyskusji bohaterów, sprawiają, iż powieść jest moim zdaniem lepsza od swojej poprzedniczki, niestety nie znacznie lepsza.