Magdalena Skopek – „Dobra Krew”

W krainie reniferów, bogów i Ludzi

niedzielny poranek. Chcąc poszerzyć obszar swojej wiedzy o kulturach dalekich, Włączam telewizor i dowiaduję się od Pana Cejrowskiego po ile dolarów Indianki sprzedają koszule. Włączam radio, Pani Pawlikowska z wdziękiem opowiada w czym podobni są do nas Papuasi. Innym razem Pani Wojciechowska opowiada o tym, co skłania Wenezuelki do poddawania się operacjom plastycznym. W środowy wieczór oglądam 1 z 10 Pan Sznuk pyta z jakim krajem graniczy województwo Opolskie? Z Czechami czy Słowacją? Uczestnik odpowiada. Ze Słowacją. To o czym w kontekście krajo i kulturoznawczym opowiada nam radio i TV. Nie uczy mnie niczego. Innych jak widać też. Dlatego w niemy zachwyt wprawiła mnie książka Magdaleny skopek. Autorka Podróżuje przez całą Rosję. By dotrzeć na Jamał i Zamieszkać Wśród Nieńców. Koczowniczego ludu, żyjącego z hodowli reniferów i kultywującego odwieczne obyczaje i rytuały.

Nie przygląda się swym gospodarzom z zaciekawieniem cyrkowego widza nie opisuje ich sprzętów domowych jako muzealnych eksponatów. Nie mówi o ludziach z pełnym politowania i wyższości zadziwieniem. Mieszka z nimi i żyje tak jak oni. Dzieląc chłód znój i niewygody.

Przytacza historie poszczególnych członków rodziny nie jako dramaty, mogące przydarzyć się tylko im i tylko tam. Nie ocenia ich, a to, czego nie dopowiedzieli pozostawia niedopowiedzianym. Nie ma w tej książce infantylnego zachwytu oh! Jak tu pięknie. Zimno i ponuro ale pięknie. Kiedy jest zimno to jest zimno a kiedy ponuro to ponuro.

W żadnej innej powieści podróżniczej nie przeczytałam by Autor pisał, że gdyby mógł to by wrócił do domu. Toteż chwile podziwu dla majestatu północnej przyrody, jeśli już są, wydają się szczere i autentyczne. Opis przebywania wśród Nieńców jest dla Autorki ciągłą lekcją. Nie pyta czy inne życie nie byłoby dla nich łatwiejsze? Przedstawia różne punkty widzenia wyrażane jednak przez bohaterów książki nie przez nią samą. Ciągnąca się tydzień po tygodniu opowieść świetnie odzwierciedla powtarzalność codziennych czynności i monotonię życia w monotonnej tundrze.

Autorce udało się też uniknąć przedstawienia Nieńców jako biednych i prymitywnych pięknoduchów o złotych sercach. W jej opowieści są oni typową społecznością reprezentowaną przez: pracusiów i leni, gaduły i milczków, mędrców i głupców, ludzi ambitnych i konformistów oraz osoby pełne wrażliwości i te całkowicie jej pozbawione. Ujęcie koczowniczego trybu życia toczącego się w rytmie zwijania i rozkładania czumów ma wyraz niemal symboliczny. Przedstawia bytowanie jako niekończącą się podróż, składającą się w przewadze nie z uniesień i podniosłego nastroju oczekiwania na lepsze chwile lecz z odkrywania sensu i wagi prostych prac czyniących je pełnym i wartościowym.

Oczywiście opowieść ta nosi znamię egzotyki i mistycyzmu. Autorka mimo, że początkowo wzdraga się na samą myśl o jedzeniu surowego mięsa renów i picia ich krwi. Przyjmuje wyjaśnienia samojedów, iż w miejscowym klimacie są one jedynym źródłem witamin, oraz że innego wartościowego pożywienia po prostu tam nie ma i z czasem oswaja się z tą nietypową kuchnią. Metafizyczny świat Nieńców jest pełen bytujących na obrzeżach ich świadomości duchów przodków, pradawnych rytuałów kultywowanych po dziś dzień. Skopek nie przestrzega ich po to by stać się na chwilę Nienką, nie przymila się gospodarzom swoją fascynacją dawną tradycją ale respektuje nakazy, wyrażając swój szacunek wobec goszczących ją ludzi.

Ujawnia się tu też osobliwe hobby autorki, mianowicie odwiedzanie i fotografowanie starszych i nowszych nienieckich cmentarzysk. Grozą napawa mnie nie tylko fakt, że sama jedna wybrała się w tak daleką podróż , bez towarzyszących jej na każdym kroku kamer i mogących wyciągnąć ją z najcięższych opresji dziennikarskich akredytacji ale przede wszystkim owo samotne odwiedzanie, owych pełnych, zmurszałych mogił i bielejących kości nekropolii. Nie wiem czy odczucie to brało się z nocnej lektury, czy umiejętnie budowanego przez autorkę nastroju. Jednak przez cały czas odczuwałam dziwne napięcie i lekki niepokój.

Powieść ta jest non-fiction najwyższych lotów.. Świetnie zachowano w niej proporcję między opisami a fabułą. Język jest lekki i dopasowany do gatunku. Na szczególne wyrazy uznania zasługuje też dystans autorki do siebie samej i opowiadanej przez nią historii.

Poniżej załączam link do wywiadu z Magdaleną Skopek w Klubie Podróżnika.