Ja wciąż Tobie chlebem

Tęsknota co mnie nie opuszcza we śnie i serce budzi, niestety na próżno.
By zwątpić pewnie jeszcze jest za wcześnie, by nadal wierzyć na pewno za późno.
Bliskość, za którą dawno nikt nie tęskni, czułość po stokroć z drogi zawrócona,
dobroć niechcianym zawstydzona gestem, obojętności jednak nie pokona.

Oko przygasłe nagle w pół spojrzenia, Słowo przycichłe, co zamarło w krtani,
łza co wysycha bo jest bez znaczenia, modlitwa milknie, też się nie zda na nic.
Puste wieczory co miały być moje, wspólne poranki, co miały być niebem,
Na jutro czekam, i jutra się boję, Ty mi kamieniem, ja wciąż Tobie chlebem..