To moje trzecie podejście do twórczości Tomasza Michniewicza, to też sięgałam po nią raczej z mieszanymi uczuciami. Mocną zachętą był dość nietypowy koncept książki. Przedstawione są w niej mianowicie, niepowiązane ze sobą losy siedmiorga autentycznych bohaterów dojrzewających w tym samym czasie w siedmiu różnych i dość egzotycznych miejscach świata. (Finlandia, Indie, Japonia, Kolumbia, Zimbabwe, Uganda, USA, różnią się od siebie we wszelkich możliwych aspektach.
Autor z empatią przedstawia: Marzenia, problemy i potrzeby swoich bohaterów, umiejętnie wplatając ich wspomnienia w losy społeczeństw, czy małych społeczności, w których przyszło im żyć. Zajmująco opisuje podobieństwa i różnice w statusie dziecka na łonie rodziny, w dostępie do edukacji, nawiązywaniu pierwszych przyjaźni i relacji damsko-męskich. znakomicie wychwytuje wszelkie społeczne niuanse i przedstawia egzotyczne konwenanse. Nie wartościuje takich kwestii jak: samodzielność i jej brak, Aspiracje zawodowe, czy całkowite ich odrzucenie. Wsłuchuje się z uwagą w narracje siedmiorga ludzi i z zaangażowaniem przedstawia ich czytelnikowi.
Książka ta ma moim zdaniem kilka ogromnych zalet. Jest współczesna więc czytelnik nie potrzebuje tłumaczenia realiów, i bez trudu interpretuje proste analogie. Przez fakt, że wspomnienia bohaterów dotyczą dojrzewania i wchodzenia w dorosłość czytając ją sami poniekąd wracamy do retrospekcji z jednego z najbarwniejszych okresów w naszym życiu. Jednak co najważniejsze autor kreśli historie swoich bohaterów niezwykle empatycznie i co ważne z ogromnym wyczuciem. Nie dramatyzuje przesadnie. Nie dywaguje, co by było gdyby i nie ocenia. Jednak przytacza opowieści na tyle sugestywnie, że czytając naturalnie odczuwałam: współczucie, grozę, odrazę, radość, nadzieję, dumę. Jednym słowem przenikały mnie te historie i otwierały na nowe pytania oraz zaskakujące odpowiedzi.
Nie ma sensu opowiadanie tutaj dziejów poszczególnych postaci, bo klimat książki tworzy właśnie spójność i różnorodność ich historii. Jednak najważniejszą refleksją z jaką zostałam po lekturze jest ta, że ludzie niezależnie od tego, gdzie przyszli na świat, pragną: akceptacji, spokoju i dążą do osobistego spełnienia, cokolwiek przez to rozumieją. Niestety miejsca w których przyszło im żyć determinują potencjalne możliwości i drogi do tych celów, na tyle mocno, że nie zawsze ich osiągnięcie jest w ogóle możliwe.
Dla mnie najciekawsza była historia mieszkańca farmy w Zimbabwe, najbardziej przygnębiająca mieszkanki Indii, a najbliższa oczywiście była opowieść Fina. Ona też, co dla kogoś może być zaskoczeniem, jest najbardziej optymistyczna. Polecam tą książkę wszystkim tym, którzy w literaturze podróżniczej szukają nie tylko opisów miejsc, czy egzotycznych obyczajów ale i tego co fascynujące w drugim człowieku.